środa, 22 maja 2013

Rozdział 2

                                                                                                          Nathalie 
Kiedy Margaret już poszła , ja jeszcze długo siedziałam na tej ławeczce. Siedziałam i myślałam . Co róż to nowy menel zaczepiał mnie . I wywodził z myśli . Cały ten pomysł jest nawet niezły ale z drugiej strony to ... to jednak moja matka jaka by nie była jednak jest. To ona nosiła mnie przez 9 miesięcy pod serduchem . Gdy odszedł ojciec było trudno matka zaczęła pić ,babcia zabrała Amy. Ten widok utkwi mi w pamięci na zawsze Amy płacze matka rzuca w nas czym czego opisać nie mogę. Nienawidziłam tego gdy wpadała w ciąg.  Cholera nawet nie chce o tym myśleć . Ostatnio opijała jeszcze bardziej, znalazłam ją na korytarzu upadła w drodze do sklepu . Potem bredziła coś tam o ,, zerze i wielkiej coś tam'' . Margaret też narzeka na rodziców . Z tego co słyszałam  są super surowi. Margaret non stop ma szlabany co oczywiście olewa totalnie. Chodź oni nie upijają się w sztok. Nagle z myśli wyrwał mnie sygnał mojej komórki - to matka. Odebrałam z ociąganiem.
- Nathalie gdzie ty jesteś - jeszcze trzeźwa 
- W parku- odpowiedziałam 
- Wracaj do domu , i to już!!!
-No dobra - warknęłam 
Po 10 minutach marszu wróciłam do domu. Mieszkałam z matką w bloku . Mieszkanie miałam nawet ładne , miałam własny pokój. Jedynym minusem byli sąsiedzi , są strasznie wścibscy. Kiedy zmarł mój  ukochany kotek ( miałam  wtedy ok. 13 lat) i płakałam na klatce schodowej , pewien stary facet z łysym plackiem na głowie zapytał się , czy matka mnie nie bije , czy coś w tym stylu .  Mój Boże , czemu ludzie zakładają  od razu że ma się jakieś problemy w domu?? Odpowiedziałam że mój kotek zdechł, a on miał taką minę, jakby to moja matka tego kotka zabiła . Włożyłam klucze od zamka i cicho wślizgnęłam się do domu. Oczywiście , matka siedziała w kuchni , przed nią stała pusta butelka. No oprócz kilkucentymetrowej  warstwy brandy na dnie , które natychmiast wypiła matka . 
- Gdzie ty się szlajasz ? - spytała groźnie 
- W parku gadałam z Margaret .
- Serio?! Gadałam kiedyś z Trevorem  i Margaret musi być w domu o 14.50 
- No , ale  dzisiaj jej pozwolili - Co miałam zrobić? kłamałam jak z nut
- KŁAMIESZ !!!- wykrzyknęła tak głośno że  London Eye się zatrzęsło w posadach
Zrozumiałam, że  lepiej się wycofać . Poszłam do pokoju , zamknęłam drzwi i chwyciłam czasopismo chyba BRAVO . Matka jeszcze trochę postękała za drzwiami, ale w końcu odpuściła i poszła spać  . Za to ja nawet nie zawracałam sobie głowy lekcjami . Jurto sobota . Można odpuścić . Pójdę z Margaret do parku albo gdzieś indziej . Byle jak najdalej od domu. Nie mogę zmarnować sobie przez nią życia . Musze jutro spotkać się z Margaret omówić co dalej . W końcu poszłam do łazienki , potem zagrzebałam się w pościeli przytuliłam furbiego którego dostałam od taty i zasnęłam.




I jak  już 2 rozdziały??  podoba się ??  By Klara


                                          PAMIĘTAJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 Czytasz = Komentujesz 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz